Autor : Danielski 23 kwietnia 2013


Mamy XXI wiek. W międzyczasie człowiek (podobno) był na Księżycu, wymyślono penicylinę, na smartfonach mamy aplikacje, która oblicza co będzie wchodziło w skład naszej kupy. Pomimo najnowszych rozwiązań w dziedzinie medycyny, w wojskowości, w robotyce, a nawet w wykopkach - nie rozwiązano tego jednego problemu. 

Jak już wspomniałem - mamy XXI wiek. W związku z tym Internet ciągle się rozwija. A na tym traci kino. Nie będę się rozwodził na temat jakości filmów. Są jakie są. Lepsze, gorsze lub polskie. To wszystko nieważne w porównaniu z tym jak te kino, jako miejsce, wygląda.

A w zasadzie - sala kinowa.

Wchodzisz do sali kinowej. Spoglądasz na swój bilet: rząd 13 miejsce 13. Zapowiada się nieźle - mówisz do siebie w duchu. Ludzi na sali całkiem sporo. Idziesz do swojego fotela. Rozsiadasz się. Wygodnie przesadnie nie jest - twarde siedlisko, miejsca na nogi prawie nie ma, ale masz swoje miejsce. 
Zaczynają się reklamy, które spokojnie potrwają z pół godziny. Ludzie dochodzą, coraz mniej wolnych miejsc.

I wtedy miejsca obok ciebie również zostają zajęte. Nagle konsternacja - do kogo należą podłokietniki!? 



Kurwa, nie wiem kto jest architektem większości sal w polskich kinach i teatrach, ale te rozwiązanie jest tak bzdurne jak teoria o zamachu.

Nie jest to problem gdy się idzie ze znajomymi czy z partnerem do kina. Kto nie miał rozkminy podczas filmu "ale chętnie dałbym sobie łokieć na podłokietnik"? A tu obok ktoś zajął. Drugi podłokietnik też. 

Czy architekci kin naprawdę nie pomyśleli o tym? Wspólne podłokietniki są totalnym absurdem i bublem. Chciałbym w relaksie obejrzeć film - już nie mówię o smrodzie popcornu, o ludziach siorbających colę - a raczej rozpuszczony już lód czy szeleszczących chipsach - chciałbym się rozsiąść wygodnie i swobodnie, bez poczucia krępacji i konsternacji.

W mojej ocenie ten problem powinien zostać rozwiązany, ponieważ psuje to swobodę i relaks. Właśnie dlatego (głównie) nie chodzę do kina. Wolę teatr, tam czasem nie ma tego problemu.


No, do takiego kina to bym się wybrał :)

Was też to irytuje?



{ 17 komentarze... read them below or Comment }

  1. w moim kinie nadal są takie drewniane fotele, mimo zeszłorocznego remontu fotele wiele się nie zmieniły pod względem jakości i wygody (ale puszczają filmy w 3D - toż to cud!), dlatego jak kino to jeżdżę do Poznania, co się zdarza raz na ruski rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. I z jednej strony ktos włożył colę i z drugiej... i swoją na kolanach i jak jeść, sięgnąć po coś czy choćby wygodniej usiąść, żeby to krzesło jak wstaniesz trzymając colę się nie podniosło... Taak :D.
    Jeden podłokietnik jest dla par. Architekci nie myśleli jak widać o innych... Choć to "dla par" nie rozwiazuje sprawy picia O.o

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak! Temat podłokietników jest drażliwy. Też zawsze zastanawiam się, czy MOGĘ, czy NIE MOGĘ rozłożyć łokieć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabawne. Zdałam sobie sprawę, że nigdy tak właściwie nie miałam problemu z podłokietnikami. Nie używam ich. Natomiast nie mam co zrobić z nogami, nawet dla tak małego człowieka jak ja, w kinie jest za mało miejsca na nogi.

    Irytujące jest jeszcze to, że daję się oszukać magii dużego ekranu. Oglądam film w kinie i wydaje mi się dobry. Oglądam ten sam film na komputerze i dostrzegam jaki to badziew...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo, że zaliczam się do ludzi niskich to mogę powiedzieć śmiało - nie mam gdzie położyć nóg! Te zasrane foteliki są tak ciasno siebie że kolana mam pod brodą i w ciągu 120 minutowego seansu mogę przerobić całą kamasutrę pierdoląc się z tym siedziskiem. A niektóre podłokietniki są tak skromne, że dla jednej osoby nie są wygodne a co dopiero dla dwóch. Gówno nie kino!

    OdpowiedzUsuń
  6. również wolę teatr, nie tylko ze względu na jakość foteli w kinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie chodzę z innego powodu :) Mianowicie z takiego, że... nie widzę sensu w chodzeniu do kina kiedy za kilka lat będę sobie za cenę biletu mógł kupić dvd z tym filmem gdybym już tak koniecznie chciał tą kasę wydać, bo jeśli nie będę chciał to obejrzę film w tv, bo przecież pewnie i tak go kiedyś puszczą :) (nie mówię już że w necie, bo nie chcę się odnosić do piractwa teraz, bo właśnie chcę pokazać że legalnie też obejrzę za darmo dany film), a tak aż mi się nie spieszy żebym musiał film już teraz poznać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jestem kinomaniaczką. teatr też uwielbiam, kocham wręcz (i żałuję, że często jest drogi). Wolę zapłacić 17 zł, być na premierze i mieć o czym porozmawiać, niż czekać 2 tygodnie i nie mieć z kim komentować gry aktorskiej, dialogów itd.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ludziom nigdy nie dogodzisz. Kiedyś były zwykłe krzesła ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie podobno tylko na pewno. wszystkie argumenty niby obalające lot na księżyc obalono. :)
    * to rozwiązanie.
    a ja nie lubię chrupania w kinie i tego, że przede mną zawsze siądzie ktoś wysoki. i, co ważniejsze, drogo jest.
    i dobrych filmów nie ma.
    trzy razy nie dla kina.

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój wpis to cały wywód na temat podłokietników dzielonych na dwie osoby. A przecież istnieje jeszcze mnóstwo kin w Polsce niezmodernizowanych, które nie mają pojęcia co to podłokietniki są...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mogłabym wymienić 3 zasadnicze powody, dla którego chodzę do kina, ale nie będę Ci burzyć światopoglądu :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlatego wolę zostać w domu i zorganizować ze znajomymi noc filmową. Nie wspominając już też, że jeżeli rodziną by się chciało iść do kina, to trzeba zaplanować to wcześniej ze względu na koszta.. Jednak kino to kino i klimat tam jest najlepszy, ale właśnie ta wygoda nie jest imponująca, dlatego również marzę o takim kinie jak na drugim zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze :) mniej podłokietników = 2 fotele więcej = 2 dodatkowe bilety. Takie jest założenie, ale pewnie błędne bo ludzie przyjdą do kina jak im będzie wygodnie i koło się zamyka.

    OdpowiedzUsuń
  15. ::0Bardzo spodobała mi się ta notka jak i cały blog :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie bardziej niż sprawa podłokietników drażni właśnie mało miejsca na nogi oraz cholernie twarde siedzenia - mimo iż są tapicerowane... O tych reklamach nie wspomnę. Dlatego właśnie zazwyczaj wchodzę na salę kinową jakieś 20 min. po rozpoczęciu "seansu" :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Co racja to racja... Aczkolwiek na moje kino skarżyć się mogę... Jest w miarę wygodnie... dużo miejsca na nogi. A co do podłokietników to nigdy nie miałam tego problemu bo rzadko chodzę sama... Raczej z rodziną lub z przyjacielem :) Więc ten problem to dla mnie nie problem :P

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!

- Copyright © Czasem widziane -Metrominimalist- Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -